Sobotki nie są od tego, żeby się spieszyć, zatem powolne śniadanie (kasza manna!), gotowanie obiadu (kapuśniak!) i już w południe ruszamy z domu 😉 W Monachium raczej szaro, ale z kamerek wiemy, że nad Eibsee nieba lazur i zima, jak malowana, więc jedziemy! Zostawiamy auto na parkingu w Hammersbach i ruszamy w trasę, którą wypatrzyłam kiedyś latem, a opisana jest tu https://www.grainau.de/a-ueber-die-neuneralm-und-den-hoehenweg-zum-eibsee (inny punkt wyjścia, ale reszta się zgadza). Po pierwsze, jest zimno. Po drugie, jest przepięknie!!! Zachwycam się w głos całą drogę, jak to ja, a M., jak to on, trochę się nabija, od czasu do czasu pytając, czy ciągle mi się podoba, bo od 5min nie wyraziłam zachwytu! W drodze w dół brakuje sanek, ale nadrabiam zjeżdżając na pupie 😉 Piękna 12km runda! A kapuśniak wyszedł pycha 🙂
Wjeżdżamy do GaPa Słońce zza Waxenstein Strzela baba z łuku, a chłop z sopla 😉 NeunerAlm Słońce! Wreszcie wyszli z cienia 🙂 Lustro dla kolejki zębatej W słońcu z drzew co chwilę osypywały się grube chmury śniegu Eibsee całe zamarznięte! NeunerAlm i stary krzyż z Waxenstein Wank świeci w ostatnich promieniach Wieczór nadchodzi
Leave a Reply