Taki miał być popołudniowy spacerek, gdyż po wczorajszym powrocie z imprezy nie było szans na nic większego. Pojechałam nad Schliersee, coby się przejść do Gindelam https://www.bergtour-online.de/bergtouren/bergwanderungen/leicht/gindelalm/ – i po drodze jeszcze rozważałam, czy na Baumgartenschneid nie pójść w zamian, ale nic to, następnym razem 🙂 Tour bardzo przyjemny, piękna zima, śnieg się skrzy, banan na gębie, kac przeszedł, wszystko cacy! Dopóki się nie zorientowałam, że z Gindelalm jednak nie poszłam na parking, a równolegle i będę miała działę do auta. I zaczęło się kombinowanie… Najpierw poszłam na szagę przez las, ale jednak się wróciłam do drogi, potem niby ścieżką, ale się w liściach gubiła trochę, więc zaś sztres – jak już wyszłam na łąkę przy świetle księżyca i miałam 1.5km do auta asfaltem, to ki cokolwiek ulżyło 😅 Dobrze, że w przeciwieństwie do raczków, nie zapomniałam o czołówce! Przejdę tę trasę jeszcze raz, ale w drugą stronę – coby mieć widok na góry w drodze z Gindel na Kreuzbergalm (na którym już byliśmy w zeszłym roku, się zorientowałam po czasie dziś)





























Leave a Reply