Pogoda miała być kiepska i była, ale tak się pilnie złożyło, że musiałam w piątek wyjechać w góry. Późno było, wiec dojechałam tylko do Mittenwald, łapiąc ostatni wolny pokój w hotelu. Wieczorem deszcz, rano też deszcz. Wyjść z auta i zarzucić plecak, jak pada i ruszyć w górę, to nie jest taka oczywista sprawa… Ale warto! Trasa do Brunnsteinhütte cudownie pusta, nie spotkałam nikogo! No i po drodze fajny highlight: roztrzęsiony most wiszący nad Sulzeklamm. Ostatnie 30min mocno padało i rękawy w kurtce zdążyły przemoknąć Do huty weszłam samiusia, ale 5min po mnie weszła większa grupa – zaraz po tym, jak ściągnęłam spodnie do suszenia 😉 Widoków z huty brak, gdyż chmura, ale ciepło i jedzenie pyszka. Kurtka trochę przeschła, wiec zwijam się na dół, zanim znowu się bardziej rozpada. Nocleg w GaPa, super sauna (Brechelbad 💚), kolacja na balkonie: sobotka marzenie 😍





















Leave a Reply