XXIII: 11.9.2023, Brenta Day 4: Bocchette Centrale!

Bocchette Centrale: to zdjęcia i filmiki z tej trasy przywiodły mnie tutaj! Punkt kulminacyjny tego wypadu. 7.30 wychodzimy, lekki stresik, bo nie byłam pewna czy iść z Alimonta do Pedrotti czy odwrotnie – możliwości są dwie, pani ze schroniska mówi, że nie ma różnicy (okaże się, że oczywiście jest 😅). M. się waha, bo po odwrocie na Benini już zupełnie stracił zaufanie do włoskich ferrat… Nic to, ruszamy mocno w górę do Rifugio Alimonta, po drodze duże stado kozic robi hopsa hopsa i po 1.10h, dokładnie jak na znaku, jesteśmy na miejscu

Szybkie espresso i Apfelschorle i ruszamy dalej, przez lodowiec Sfulmini po godzinie docieramy do Bocca degli Armi – tu zaczyna się pierwsza drabina, wyjście na KS. Jest kilka osób, ale nie ma tłumów, część schodzi z góry i po chwili zaczynamy naszą przygodę!

Przejście całej trasy zajmuje ok 3h. i nie jest się cały czas przypiętym, jest sporo przejść A, czasami zabezpieczonych, czasami nie, ale nigdy nie jest naprawdę trudno technicznie. Dla mnie widokowo absolutny HIT: przejście pomiędzy 3tys. Torre do Brenta i Camp. Alto, wyjście na sterczący Camp. Basso i potem ogromny zwalisty masyw Cima Brenta Alta i skała w kształcie Dziadka Mroza w futrzanej czapie. Wszystko to przy absolutnej lampie, niebieściuchnym niebie i widokach hen daleko! Bajka 🤩

Magia 🙂 Dla mnie najbardziej widowiskowe przejście w Dolo do tej pory, M. niekoniecznie się ze mną zgadza 😉 Dla kogoś z lękiem wysokości jest to spore wyzwanie, dlatego jestem z niego bardzo dumna, że dał radę! Chcieć to móc 😊

W nagrodę schodzimy na obiad do Pedrotti – wydaje mi się, że większość ludzi stąd startuje na Bocchette i przejście w tę stronę jest nieco łatwiejsze, na największej ekspozycji na się widok w górę a nie w dół. Pedrotti też fajne schronisko, sporo ludzi, ale cisza spokój i dobre jedzenie

Czas na powrót do Brentei! Schodzi nam na to 1.5h i docieramy na cudownie leniwe popołudnie w doborowym towarzystwie – dosiadamy się do starszych państwa, którzy okazują się niesamowitymi ludźmi: hippisi wspinacze, od ponad 40 lat razem, w sentymentalnej podróży do Brenty po 47 latach po raz drugi. Cudowne opowieści, inspirujące historie: za to najbardziej kocham schroniska, można poznać świetnych ludzi. Oni schodzą na dół do swojego campera, my zostajemy na kolację i ostatnią noc w Brentei. Było absolutnie cudownie, zdecydowanie tu wrócimy – zostawiam tu kawalątek 🩵

Leave a comment

Blog at WordPress.com.

Up ↑