Niedzielka! Niewyspana, gdyż kolejna pobudka o 6 przez gruchającego na całą parę za oknem gołębia, ale nic to! Piękna pogoda, więc ruszamy na Przełęcz Walimską a stamtąd fioletowym szlakiem w stronę schroniska Orzeł. Ludzi póki co niewiele, otwierają się widoki najpierw na Ślężę, potem na Waligórę, Ruprechticky Spicak oraz Śnieżkę! Po drodze obserwacje ornitologiczne przy pomocy apki, która rozpoznała śpiew zięby i pierwiosnka oraz trznadla, który nam się prezentował w całej swojej żółtej krasie 🙂 W Orzele kawa i ciasto i ruszamy z powrotem, tym razem przez Sowę: tam jak zwykle ludzi całe mnóstwo, ogniska płoną, kiełbasy się pieką, awieża się remontuje. Z powrotem w dół pod wyciągiem z widokiem na piękne rzepakowe pola i Ślężę. I cyk, 13km pykło 🙂 I naprawdę wszystko pięknie, oprócz tej koszmarnej ilości śmieci po drodze – po polskich górach chodzą najwyraźniej tępe chuje, taki przykry zgrzyt. W lecie idę z wielkim plastikowym worem, bo dziś wzięłam, co mogłam, a większość została



















Leave a Reply