Park Narodowy ostrzegał, że pomiędzy 9-16 przez Szczeliniec przewalają się tłumy, więc wyjechaliśmy z domu po 15 i tłumów już nie było 🙂 Szybka akcja, bo Szczeliniec – inaczej niż pamięta się za dzieciaka, jest w sumie malutki: wejście na górę 30min i przejście całości to godzinka. Ale skały przepiękne: najbardziej podobał nam się małpiszon i gadające głowy.
Potem autem w dół do Karłowa, na parking, który wypatrzyliśmy z góry: nocka w Tiguanie! Ale najpierw ognisko i gwiazdy i kolacja ze spożywczaka, gdyż knajpy zamykają kuchnie o 20 i nie zdążyliśmy 😉 Ale, wino było, więc kolacja bardzo wykwintna! A to wino poczułam mocno następnego dnia, jak w upale zrobiliśmy 8km, coby dojść do Narożnika… Ale trasa piękna! Z bardzo ciekawymi tablicami geologicznymi o pochodzeniu Gór Stołowych. Potem jeszcze pizza w Radkowie i bro w Borowej – i cudowna wycieczka zakończona 🙂
Leave a Reply