Najwyższy czas reaktywować blogaska! Nierobotność mnie jakaś dopadła w tym roku, nie mam pojęcia, czy nadrobię kiedyś te wszystkie piękne góry, na które weszłam w tym roku, ale gdzieś trzeba zacząć! Więc zaczynam od wkendowego wypadu w piękną złota jesień: spontanicznie, na 1 noc do Kreuzeckhaus. Uwielbiam GaPa, mam ogromny sentyment do tego regionu, a przy absolutnie perfekcyjnej jesiennej pogodzie, jaka była wczoraj, góry prezentują się SPEKTAKULARNIE 😍 Wyjechałam z domu późno, więc jedyny plan jaki miałam, to dojść do schroniska na zachód słońca i kolację – i to mi się udało.














Po fajnie przegadanym wieczorze (sport inżynier Matthias – nie wiedziałam wogle, że jest taka profesja!) i nocy mocno nieprzespanej (gdyż koncert mega chrapaczy), powstań! o 7 rano. Szybki ogar, śniadanko i można ruszać! Mój plan na dziś to Höllentorkopf, 2.150, więc na luziku, jedyne 600hm przewyższenia. Ruszam sobie powolutku po pysznym śniadaniu (naleśniki z musem 🍎🍑), słoneczko próbuje się przebić przez chmury, jest pusto i cichuteńko – cudownie! Po 1.5h docieram do AlpspiX, ludzie wysypują się z kolejki, większość kręci się po tarasie, idę dalej. Spotykam Matthiasa i idziemy w kierunku Höllentorkopf, to jeszcze tylko kawałeczek. O, kończy się ścieżka i zaczynają się liny, ok. Parę kroków po linach i po lewej widzę już krzyż – ale widzę też dużą ekspozycję i wspinaczkę po łańcuchu… Chwila namysłu i nope, nie dzisiaj, nie na takim niewyspaniu. Odwrót! Nie warto ryzykować. Wracam przez Osterfelderkopf, krótki przystanek na ławce, potem gorąca czekolada i z powrotem początkowo tą sama trasą. Potem chciałam odbić na Längerfelderkopf i stamtąd naokoło do kolejki, ale odbijam jednak na Hupfleitenjoch i potem Schwarzenkopf i to okazuje się strzałem w dziesiątkę, gdyż MEGA widok na Zugspitze i podejście od Höllental! No bajka – a oprócz tego przez parę minut jestem sama z tym widokiem, więc robi mi to całą wycieczkę i jestem absolutnie zachwycona 🥰 Wracam sobie jeszcze śliczną ścieżynka przez żółknące modrzewie, wpadam na zasłużone ciasto do huty, rozmawiam z Jenny – którą znam z ig, a która okazuje się pracuje tu u góry i zjeżdżam kolejką na dół, coby oszczędzić kolana. Mimo zarwanej nocy: WARTO BYŁO! 🩵




























Leave a comment