9,5km, 331hM
Fiu fiu, tej wycieczki to na pewno nie zapomnę… Zapowiadało się idealnie sielsko: 11.30 gondolą na górę, pogoda cudowna, tłumów brak, dosko. Odbijam spacerkiem na Koatiger Weg i powoli pnę się do góry – cisza, spokój, zielony las, pachnie. Przecinam drogę – sporo ebików, jak zawsze i znowu ścieżką równolegle do drogi dalej, aż do wyjścia na to zapierające dech otwarcie: Sonnenspitz&Drachenkopf w tle, w dole droga, po prawej Seeben Alm. Jeszcze parę minut i jest i ono! Seebensee 🩵💚💙 Absurdalnie nierealnie przepiękne, krajobraz absolutnie pocztówkowy. Rozważam podejść do Coburger Hutte, ale jednak zostaję przy oryginalnym planie: okrążam jezioro i schodzę.















Chwila chillu nad jeziorem i powoli się zbieram, gdyż coś jakby grzmi – co jest dziwne, bo jest przed 14, a burze zapowiadali od 16. No nic to, do parkingu mam tylko 1.5h czerwonym szlakiem 812, luzik. Dziwię się trochę, bo na znaku napisane Hoher Gang – he? Ok, może gdzieś odbija ta ścieżka w bok na taki szczyt, idę. Pięknie wychodzi się na Zugspitze, meg widok na Ehrwald, wodospad szumi, cudnie! Tylko te pomrukiwania u góry i zrywający się wiatr cokolwiek niepokojące… Zasuwam ścieżynką i już widzę, czemu Hoher Gang… Czerwony szlak 812 na czeskiej mapie, to zabezpieczone zejście ostro w dół, po stalowej linie… Niech to szlag. Zasuwam w dół najszybciej, jak mogę, żeby zdążyć zejść z lin przed burzą i ze skał, zanim zamokną. Po drodze spotykam ludzi idących do góry i kolo mówi, że mam jeszcze jedyne 10min do lasu – dzięki ci panie, gdyż burza jest tuż tuż! Przyspieszam ile mogę, ostatni fragment liny, opuszczam Steig i słyszę grzmot i już pada. Ścieżka szybko robi się śliska, ale jeszcze parę kroków i jest las. Burza przechodzi, już tylko pada a ja wypuszczam z siebie powietrze – chyba schodziłam na wstrzymanym oddechu. Dawno się tak nie zestresowałam w górach!









Jery, jaka ulga! Wychodzę z lasu już na piękną pogodę prosto na łąkę z widokiem na Zuga i dopiero tutaj są znaki na „nur für geübter (oder Watt) – dzięki, dobrze wiedzieć 😅 Zaś się chmurzy, ale mimo to postanawiam usiąść w Alm, gdyż głód i zasłużyłam na Radlera! Załatwiam sprawę w 20min, bo niebo zaciąga się w takim tempie, że ledwo dopadam auta i zaczyna padać – a po drodze lać, wiać i sypać gradem! W aucie spędzam 3H – absolutny rekord długości powrotu z Ehrwald. Zmęczenie max, ale warto było! Hoher Gang do powtórki na spokojnie – bo warto 😎













Leave a comment