Ach, nasza słynna wyprawa na PizBoe… Miała być piękna runda z Grodner Joch, z powrotem przez Gamsscharte – która okazała się zamknięta, więc musieliśmy zjechać kolejka na Sass Pordoi. Potem busem (po godzinie z hakiem czekania) zjechaliśmy do Val Gardena zamiast Passo Gardena – gdyż kierowca był z południa Włoch, nie mówił po niemiecku, więc na pytanie czy jedzie na Grödner ochoczo pokiwał głowa, że sisi, Gardena! Po czym zdziwił nas zjeżdżając na sam dół do Christiny i każąc wysiadać… Zeszło nam chwilę, zanim znaleźliśmy środek transportu – uprzejmy taksówkarz zawiózł nas na górę wypasionym mietem (za jedyne 50€) i mogliśmy wreszcie ruszyć do Cortiny… I już o 22 wylądowaliśmy w Nevadzie!
Piękna to była przygoda, nie zapomnimy jej nigdy 😂😂😂 (kronika wspomnień, 10.9.2024, po pobycie w Colfosco, z dojazdem przez Grödner Joch)



























Leave a comment